Zielonogórska akcja na rzecz odbudowy parków atrakcyjnych turystycznie

Akcja społeczna Agencji Prasowej Merkuriusz Polski

Zielonogórska akcja na rzecz odbudowy parków atrakcyjnych turystycznie

Propozycja przebudowy parków w taki sposób by były bardziej atrakcyjne turystycznie




Zapomniany Park Poetów

Najbardziej mi się podoba Park Poetów, z przebiegająca jego środkiem wysadzaną grabami Aleją Poetów. Znajduje się pomiędzy ul. Akademicką a ul. Wazów i Wyspańskiego. Są w nim: dwa albo trzy wąwozy, a do pierwszego wchodzi się na rogu ul. Szafrana i Akademickiej, na przeciwko pubu „U Ojca". W parku są aż cztery stawy, z tego dwa duże. Nazywają się one "Dziady" i „Glinianki". „Dziady" to największy i najładniejszy staw w głębi parku, bo położony w głębokiej niecce (jego dziwna nazwa może pochodzić od tytułu dzieła Mickiewicza).

Glinianki to mniejszy staw, który został zniszczony przez rozbudowę Uniwersytetu Zielonogórskiego, podczas której brutalnie wycięto wszystkie kilkadziesiąt drzew naokoło stawu i zbudowano tam m.in. garaże. Ten staw był kiedyś najładniejszy, a teraz został zupełnie zniszczony i obetonowany przez uniwersytet, do którego niestety od kilku lat ten teren należy. Obok stawu znajduje się teren byłego ogrodu zoologicznego przy ul. Wyspiańskiego, także należący dziś do uniwersytetu. Wyburzono pawilony, w których ongiś mieszkały zwierzęta z zoo, wycięto fragment parku, wzniesiono dwa akademiki (planowane są kolejne). Tutaj, w pobliżu pętli autobusowej też znajdują się koleje dwa stawy, tak mocno zapuszczone, że jeden w połowie już jest zamulony, inny zaś całkiem.

W parku Poetów, idąc za stawem „Dziady" w kierunku wschodnim znajduje się przedwojenna skocznia narciarska, a przed wojną był jeszcze wyciąg, po którym zostały tylko pordzewiałe słupki w lesie. Jest tam jeszcze zarośnięty już nieco i zniszczony tor saneczkowy, oraz źródełko, z którego wielu okolicznych mieszkańców przychodzi czerpać wodę źródlaną. Szkoda tylko, że nie wiadomo jak nazywa się góra ze skocznią narciarską (a raczej jej pozostałością), z której rozciąga się okazały widok na okolice miasta.

W parku tym powinno się wyżwirować alejki, wyrównać ścieżki i ustawić kierunkowskazy do co ciekawszych miejsc tego parku. Powinna powstać ścieżka przebiegająca przez cały park, od os. Pomorskiego do ul. Wazów. Park powinien być wkomponowany w teren Uniwersytetu, a nie być od niego kompletnie odgrodzonym, mimo iż Uniwersytet z tym parkiem graniczy „przez płot". Wówczas park ten mógłby służyć oprócz mieszkańców miasta także szukającym odpoczynku i wytchnienia studentom.

Powinno się jedynie dostosować zapuszczony park do dogodnych spacerów. Władze miasta nie powinny ruszać świetnego, naturalnego i na wpół zdziczałego drzewostanu ani też ingerować w gęstą roślinność. Tam żyją prawdziwe dzikie sarny, i można je niekiedy tam zauważyć. Jest to dla nich enklawa i matecznik, bo teren jest odcięty od reszty lasów obwodnicą autostradową. Wycięcie gęstego młodnika pozbawiłoby je miejsc ucieczki.

Należy przekonać władze miasta do "przywrócenia" tego parku mieszkańcom. Jest on pod wieloma względami najlepszym parkiem w Zielonej Górze i wielu ceni sobie jego dzikość i naturalność. Niestety, jego uroki są znane tylko nielicznym zielonogórzanom. Warto by było ten stan zmienić.

Zapuszczona Dolina Luizy
Fot. Dolina Luizy- widok z ul. Sulechowskiej w kierunku ul. Batorego, wg wikimedia

Poruszyć wypada też temat Doliny Luizy. Jest to piękna, niezniszczona jeszcze urbanizacją miasta, zazieleniona dolina przy jedynej przepływającej przez miasto rzeczce. Aż dziw bierze, że się takie miejsce w centrum jeszcze zachowało i nie zostało brutalnie pochłonięte przez blokowiska. Przed wojną ta dolina była ulubionym terenem spacerowym zielonogórzan, dziś jest zapomniana i częściowo zniszczona. Przed wojną działały tu liczne restauracje i winiarnie. Czynne były kąpieliska nad rzeczką, i działały aż 3 baseny, zachowane do naszych czasów: jeden z nich znajduje na ul. Źródlanej koło kościoła, a dwa pozostałe znajdują się na ul. Urszuli, w parku i głębiej w lesie.

Rzeczka była miejscami spiętrzona, a całość była plenerowym parkiem rozciągającym się od ul. Batorego do ul. Szwajcarskiej. W zasadzie da się to miejsce jeszcze uratować, tylko potrzebna jest specjalna polityka władz miasta, która tą dolinę ogłosiłaby parkiem, objęła ochroną przed nadmierną zabudową. Władze miasta powinny wytyczyć lub odtworzyć zarośnięte już alejki (szczególnie tą najdłuższą, ciągnącą się od ul. Batorego do ul. Sulechowskiej i dalej do ul. Szwajcarskiej) i dokonać nasadzeń brakujących miejscami drzew. Byłby to wtedy największy park Zielonej Góry. I moim zdaniem, najpiękniejszy, bo posiadający urokliwą rzeczkę i oferujący oazę zieleni w centrum miasta.

Sczezły blask Wagmostawu
Straszy najbardziej okazała pamiątka wykwintnego wypoczynku mieszkańców przedwojennej Zielonej Góry- Wagmostaw. Staw powstały przez spiętrzenie rzeczki istnieje nadal, mimo że przedwojenne eleganckie lampy, balustrady, mostki i ławki rozkradziono, a drzewa częściowo powycinano. Staw górny jest w 1/4 już niestety zamulony, bo trzeba często czyścić z powodu braku odmulnika i osady zapiaszczyły już większą część jego oryginalnej powierzchni, pozostawiając marny skrawek wodnej toni. Ongiś przy stawie była przystań, działała wypożyczalnia łódek, w zimie było tutaj najpopularniejsze w mieście lodowisko. Pomost z altaną na stawie umożliwiał konsumpcję potraw bezpośrednio nad jeziorkiem. Muszla koncertowa, która przetrwała 60 ostatnich lat, znikła, a wokół stawu pozostały później już  tylko kikuty przedwojennych lamp. Z resztek spalonej w latach 80-tych kręgielni i kawiarni pozostały jedynie fundamenty.

Restaurację z ogromną salą balową, miejsce ekskluzywnych rautów i balów, która była po wojnie domem kultury "Zastalu" i długo słynęła z kręgielni i dobrych lodów, sprzedano po bardzo okazyjnej cenie (za 50 000) miejscowemu biznesmenowi, jak wszyscy opowiadają, znajomemu byłego prezydenta miasta. Kresem restauracji było podpalenie podniszczonego i niezabezpieczonego budynku przez nieznanych sprawców w 2003 r., być może przez amatorów złomu, wyszarpujących zabytkowe detale z absyd i pinakli? Niemcom odwiedzającym nasze miasto, którzy przychodzą odwiedzić jego najsympatyczniejsze i najpopularniejsze miejsce zabaw i rozrywki, z pewnością łezka kręci się w oku, gdy widzą jego dewastacje i kompletny niemal upadek.

To, że wciąż tutaj nic nie powstało, świadczy o bezradności władz miasta. Jakie to dziwne, że w znacznie mniejszych miejscowościach takie atrakcyjnie położone nad wodą restauracyjki mają wielu chętnych klientów i wciąż się rozbudowują, natomiast w Zielonej Górze nie? Knajpa położona nad stawami piechowickimi pod Jelenią Górą pracuje pełną parą, specjalizuje się w daniach rybnych i właśnie dobudowała kolejną nadwodną salkę na palach wbitych w dno stawu. Znacznie lepiej położony lokal w centrum Zielonej Góry, nad brzegiem urokliwego, choć zapuszczonego stawu jest ofiarą upadku. O co tu chodzi? I dlaczego formuła gospodarcza, która sprawdza się gdzie indziej, nie wychodzi w Zielonej Górze? 

Fot. Dolina Luizy przed II wojną światową

Fot. Wnętrze restauracji w 1927 r.

Fot. Wagmostaw w 1912 roku

Nie chce się?
Jedno jest pewne- najpiękniejsze zielonogórskie parki są niezwykle zapuszczone i pokazują jasno, że o nich nikt nie myśli. Brak jest jakiejkolwiek polityki władz miasta, która miałaby na celu choćby tylko zachowanie dla potomnych tego, co funkcjonowało tu w przeszłości. Ciekawe, czy urokliwą Dolinę Luizy, niemy dowód tego, jak pięknie tu było za Niemca, uda się jeszcze uratować? Konieczna jest akcja, która nakłoni władze miasta do odbudowy świetności Wagmostawu, co jest już od dekady obiecywane okolicznym mieszkańcom z okazji każdych wyborów, ale nigdy tej obietnicy nie dotrzymano.

Konieczna jest odbudowa całego założenia parkowego tej okolicy, nasadzenia nowych drzew wraz z odtworzeniem ciągu winnic na zboczach Doliny Luizy. Podobnie jest z Parkiem Poetów, skutecznie „podcinanym" przez rozbudowujący się Uniwersytet Zielonogórski. Tymczasem władze miasta cały ten temat zbywają wielce wymownym milczeniem, które można odczytać na jeden tylko sposób: nie chce się. Czy winą za niepowodzenia i upadek społeczno-gospodarczy zielonogórskich miejsc wypoczynku i rozrywki należy obarczyć władze miasta, które temat ten, mówiąc delikatnie, wolą zapomnieć? Miejmy nadzieję, że nie zapomną go rozgoryczeni postępującym upadkiem najznamienitszych miejsc miasta wyborcy.

___________________________________________________

 

Merkuriusz  Polski

 

Agencja Prasowa. W Krakowie od 3 stycznia 1661 r.






Adam Fularz, manager Radiotelewizji

Prezes Zarządu, Wieczorna.pl SP. Z O. O.,ul. Dolina Zielona 24A,   65-154 Zielona Góra

Wydawnictwo Merkuriusz Polski
"Wieczorna.pl" sp. z o.o.
T +48604443623
F +442035142037
E adam.fularz@wieczorna.pl
Dolina Zielona 24a, PL 65-154 Zielona Góra
KRS 0000416514, NIP 9731008676, REGON 081032764

AGENCJA PRASOWA MERKURIUSZ POLSKI- Wieści i treści od 3 stycznia 1661 

Informuję rozmówcę o przysługującym mu prawie do autoryzacji wypowiedzi udzielonych naszej agencji. Aby skorzystać z prawa, rozmówca niezwłocznie po udzieleniu wypowiedzi dla AP Merkuriusz Polski musi oznajmić że skorzysta z tego prawa. Czas na autoryzację wynosi 6 godzin od otrzymania przez rozmówcę zapisu jego słów.


TEKSTY

Każdego dnia Agencja Merkuriusz udostępnia kilka materiałów prasowych ze wszystkich regionów Polski. Dotyczą one najważniejszych wydarzeń w skali kraju, różnych dziedzin życia. Stanowi źródło informacji dla redakcji prasowych.

ZDJĘCIA

Na zamówienie abonenta udostępniamy serwis fotograficzny. Korzystają z niego serwisy internetowe i redakcje prasowe.

WIDEO

Na zamówienie abonenta udostępniamy serwis video. Korzystają z niego stacje telewizyjne.

Komentarze

Popularne posty