Obituarium: dla Trytona
Mirosław Dzięciołowski:
Poznałem Trytona kilka lat temu gdy przyszedł do klubu w Zielonej Górze gdzie graliśmy imprezę z Joint Venture aby zrobić z nami wywiad do jakiegoś lokalnego radia, w którym wtedy miał swoją audycję. Wtedy zaskoczył mnie taką fajną, młodzieńczą fascynacją reggae.
Potem wielokrotnie widzieliśmy się i graliśmy razem - prawie bądź zawsze wtedy gdy nawiedzałem Zieloną Górę. Obok Marcina, Gosi, Kynia stał się nieodzownym elementem pozytywnego zielonogórskiego klimatu. Grał fajnie jako DJ, wkrótce okazało się też, że jest też ciekawym wokalistą - zaskakującym wysokim głosem przy swojej posturze. Na tyle ciekawym, że jak zaśpiewał przez Zion Train, DJ Perch zaproponował mu nagranie czegoś na ich podkładzie. Nigdy już niestety nie zaśpiewa…
Był ciepłym, sympatycznym misiem, zawsze pełnym entuzjazmu. W ostatnim czasie coraz poważniej traktował swoje granie - kupił trochę sprzętu, założył swoją firmę.
Szkoda że nie dane mu było rozwinąć skrzydeł….
O jego zaskakującej chorobie dowiedziałem się przy okazji śmierci Krotona. Kolejny szok. Trzymałem kciuki, wierzyłem że się z tego wykaraska. Niestety życie często zaskakuje nas smutnymi niespodziankami….
Tryton, zawsze będę pamiętał koleżeński uścisk z Twoją potężną masą. Będzie Ciebie brakować, ale kiedyś się spotkamy!
Video: Tryton przed koncertem EWR i jego bounce track
Poznałem Trytona kilka lat temu gdy przyszedł do klubu w Zielonej Górze gdzie graliśmy imprezę z Joint Venture aby zrobić z nami wywiad do jakiegoś lokalnego radia, w którym wtedy miał swoją audycję. Wtedy zaskoczył mnie taką fajną, młodzieńczą fascynacją reggae.
Potem wielokrotnie widzieliśmy się i graliśmy razem - prawie bądź zawsze wtedy gdy nawiedzałem Zieloną Górę. Obok Marcina, Gosi, Kynia stał się nieodzownym elementem pozytywnego zielonogórskiego klimatu. Grał fajnie jako DJ, wkrótce okazało się też, że jest też ciekawym wokalistą - zaskakującym wysokim głosem przy swojej posturze. Na tyle ciekawym, że jak zaśpiewał przez Zion Train, DJ Perch zaproponował mu nagranie czegoś na ich podkładzie. Nigdy już niestety nie zaśpiewa…
Był ciepłym, sympatycznym misiem, zawsze pełnym entuzjazmu. W ostatnim czasie coraz poważniej traktował swoje granie - kupił trochę sprzętu, założył swoją firmę.
Szkoda że nie dane mu było rozwinąć skrzydeł….
O jego zaskakującej chorobie dowiedziałem się przy okazji śmierci Krotona. Kolejny szok. Trzymałem kciuki, wierzyłem że się z tego wykaraska. Niestety życie często zaskakuje nas smutnymi niespodziankami….
Tryton, zawsze będę pamiętał koleżeński uścisk z Twoją potężną masą. Będzie Ciebie brakować, ale kiedyś się spotkamy!
Video: Tryton przed koncertem EWR i jego bounce track
Komentarze
Prześlij komentarz